Aktualności
Widzimy i słyszymy coraz więcej reklam specyfików wspomagających odporność i łagodzących objawy przeziębienia. Zanim jednak sięgniemy po farmaceutyki z apteki, może warto pochylić się nad starymi, domowymi sposobami na infekcje? W końcu stosowały je już nasze babcie i ich babcie, które – jeśli wierzyć pamiętnikarskim zapiskom z odległej przeszłości – mogły pochwalić się „końskim zdrowiem”…
Chociaż naturalne metody u wielu osób wywołują odruchowo sprzeciw (na przykład syrop z cebuli…), to nikt nie neguje skuteczności babcinych metod. Zresztą, z biegiem lat poddano je modyfikacjom, by nie były tak drastycznie gorzkie, niesmaczne. Dzisiaj to co naturalnie zdrowe wcale nie musi być niesmaczne, a odpowiednio skomponowane składniki sprawiają, że babcina apteka jest i smakowo atrakcyjna, i pożyteczna. Przede wszystkim stawia szybko na nogi.
Na przeziębienie
matka Ziemia ma dla nas liczne dary o utrwalonej marce i wielopokoleniowej, pozytywnej weryfikacji: sok z malin, kłącze imbiru, cytryna, czosnek, chrzan, cebula, miód, liście szałwii. A to przecież nie wszystko, jedynie najbardziej znane leki z domowej apteki. W takim wachlarzu smaków i dobrych, zdrowych skojarzeń z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie.
Uwaga na wychłodzenie
Na przełomie lata i jesieni widzimy w parkach i na ulicach ludzi, którzy „nie zauważyli”, że zrobiło się zimno. Jest też wielu takich, co z letniego przyzwyczajenia śpią przy otwartym oknie, przykryci pledem, a tu w nocy temperatura spada do kilku stopni… Do tego codzienna jesienna plucha.
W tych warunkach nietrudno o wychłodzenie organizmu, a to już pierwszy krok ku przeziębieniu. Wracamy z pracy do domu i czujemy się „niewyraźnie”. Marzy nam się tylko koc i gorący napój, głowa boli, narasta niepokój. A może to jest to, o czym codziennie mówią w radio i telewizji?! Nie wpadajmy w panikę. Zanim zaczęła się historia koronawirusa, ludzie na jesieni przeziębiali się, a niektóre objawy przeziębienia przypominają nieco to, czego się dziś tak bardzo obawiamy
Wypróbujmy
najpierw domowe sposoby na przeziębienie. To przede wszystkim gorąca herbatka z miodem, z malinami i z cytryną. Cytrynę każdy zna jako pokaźne źródło witaminy C. Miód bogaty jest w witaminy, sole mineralne i kwasy organiczne. Charakteryzuje się działaniem antybiotycznym, które wzrasta po rozcieńczeniu, więc połączenie go z herbatą jest idealnym rozwiązaniem. Owoc maliny jest bogatym źródłem witamin i soli mineralnych. Co szczególnie ważne w przypadkach przeziębienia: zawiera kwas elagowy o właściwościach przeciwzapalnych i przeciwwirusowych, a także odrobinę salicylanów o działaniu napotnym.
Imbir rozgrzewa
Alternatywą dla herbatki miodowo-malinowo-cytrynowej może być rozgrzewająca herbatka imbirowo-pomarańczowa. Oto jej składniki (na 2 filiżanki): 4-centymetrowy plaster świeżego imbiru; łyżka ksylitolu (lub zamiennie miód); szczypta cynamonu; 5 plastrów świeżej pomarańczy; pół litra wody. Imbir obieramy ze skórki i ścieramy na tarce lub rozgniatamy tłuczkiem. W rondelku umieszczamy imbir, dodajemy plastry pomarańczy i zasypujemy ksylitolem (jeśli używamy miodu, dodajemy go do gotowej, ciepłej, ale nie gorącej herbaty). Pomarańcze można rozgnieść, by puściły sok. Całość podgrzewamy na małym ogniu przez około 2’. Następnie dodajemy wodę i cynamon, a całość gotujemy pod przykryciem przez około 10’, po czym napar odcedzamy i rozlewamy do filiżanek. Taka herbatka smakuje nieziemsko! Dodatek kłącza imbiru nie tylko poprawia smak, ale też nadaje napojowi właściwości przeciwzapalne, przeciwbólowe i pomaga zwalczać bakterie i wirusy.
Więcej mocy!
Jeśli jednak herbatki okażą się za słabe na nasze dolegliwości, trzeba wprowadzić silniejsze środki zaradcze, oczywiście także naturalne. Tu w grę wchodzi przede wszystkim czosnek, znany jako „antybiotyk starożytności”. Podobno powstrzymał pomór wśród robotników budujących słynną piramidę Cheopsa! Najwięksi twardziele mogą go jeść na surowo, ale to ekstremum. Najlepiej sprawdza się jako dodatek do potraw. Zawiera allicynę, czyli naturalny antybiotyk, który jest aktywny wobec wielu bakterii. Poza tym bogaty jest w witaminy (A, B1, B2, C) czy selen, który odgrywa ważną rolę w prawidłowym funkcjonowaniu układu odpornościowego.
Cebula
to ceniony od pokoleń i sprawdzony surowiec. Botanicznie bliska kuzynka czosnku, z tej samej rodziny. Ma właściwości prozdrowotne zbliżone do czosnku, ale jest łagodniejsza w smaku. Może dlatego jest głównym składnikiem najpopularniejszego syropu na przeziębienie. Taki syropek może się źle kojarzyć smakowo, poza tym nie chcemy używać cebuli, „bo śmierdzi z ust”. Jednak poniższy przepis w dużym stopniu łagodzi te niedogodności. Syrop na przeziębienie z cebuli. Składniki na duży słoik: 4 cebule; 3 ząbki czosnku; 2 cytryny; niewielki kawałek kłącza imbiru; cynamon; kilka goździków; miód.
Cebulę, czosnek, imbir i cytrynę kroimy w plasterki i wrzucamy do słoika. Dodajemy miód i przyprawy, wszystko razem ugniatamy. Zostawiamy w spoczynku w temperaturze pokojowej na 1 dzień. Odsączamy płyn przez gazę i przelewamy do zakręcanego naczynia. Przechowujemy w lodówce i nie zostawiamy na gorsze czasy, tylko każdą kurację prowadzimy do ostatniej kropli, nawet jeśli już widać oznaki polepszenia.
Należy spożywać kilka łyżeczek dziennie naszych domowych leków. Najlepiej wyrobić sobie nawyk i stosować na przykład przy każdym posiłku. Syropy są odpowiednie dla wszystkich członków rodziny – na pierwsze oznaki przeziębienia i profilaktycznie – zaczynając od najmłodszych (jednak nie należy podawać przed ukończeniem 1 roku życia), przez dorosłych i starszych, na kobietach w ciąży kończąc.
Jeszcze gorzej…
A co robić, gdy do złego samopoczucia i objawów przeziębienia dołączy ból i drapanie w gardle? Gdy syrop ani apteczne tabletki do ssania nie pomagają? Moja babcia radziłaby płukać gardło roztworem soli w wodzie, choć metoda ta niejedną osobę przyprawi o mdłości. Może więc zamiast tego
mikstura szałwiowa
Należy zaparzyć łyżkę liści szałwii w szklance wody i do takiego naparu dodać łyżkę soli, łyżeczkę soku z cytryny oraz kilka kropli propolisu. Dla poprawienia smaku mieszankę można wzbogacić o odrobinę miodu. Podstawą tej mikstury są jednak liście szałwii. Nazwa rośliny wywodzi się od łacińskiego salvus (zdrowy) lub salvare (czuć się dobrze). Liście zawierają olejki eteryczne, które wykazują działanie antyseptyczne i grzybobójcze. To działanie potęguje propolis. Działa przeciwdrobnoustrojowo na wiele rodzajów bakterii, np. paciorkowce, które powodują zapalenie gardła.
Olej z czarnuszki – naukowo zweryfikowany
Naturalnymi sposobami można zapobiegać chorobom, ale też leczyć je, zwłaszcza w pierwszym stadium. Ostatnimi czasy na popularności zyskał olej z czarnuszki. Nic dziwnego, skoro ma udowodnione naukowo działanie immunomodulujące. Motywuje nasz układ odpornościowy do walki z nieproszonymi gośćmi. Bogaty jest w olejki eteryczne, które odpowiadają za działanie przeciwdrobnoustrojowe. Jest uznawany za bezpieczny surowiec, więc można go stosować nawet u najmłodszych. Warto pić go przez cały rok, ale zaleca się „wahadłową” kurację, czyli 3 tygodnie picia – 3 tygodnie przerwy. Olej z czarnuszki jest niesmaczny, dla wielu ciężki do przełknięcia. Jest na to prosty sposób: olej można wymieszać ze słodkim sokiem. Może to być wspominany sok malinowy lub sok z czarnej porzeczki czy z aronii, które dodatkowo zapewnią dawkę witaminy C. Dla fanów kwaśnych smaków taką mieszankę można podrasować jeszcze sokiem z cytryny. W jakich proporcjach wymieszać składniki? Najlepiej 1 : 1. U dorosłych czy dzieci od 6 roku życia będzie to łyżeczka oleju i łyżeczka soku, u mniejszych dzieci trzeba zredukować olej do ½ łyżeczki. Wypijać raz dziennie.
* * *
Na oleju z czarnuszki się nie kończy. Budowanie odporności to proces długotrwały i żmudny, ale z pewnością warto! Zdrowie pielęgnujmy codziennie nie tylko przy pomocy mikstur. Także przez aktywność fizyczną, spędzanie czasu na świeżym powietrzu, odpowiednią higienę snu, zdrowe odżywianie. Sezonowe chorowanie to naturalna kolej rzeczy i też jest pewną drogą budowania odporności. Nie dajmy się omamić reklamom syntetycznych specyfików i „cudownych” suplementów diety. Pamiętajmy o dobrych doświadczeniach ludzi, którzy żyli przed nami, o naturalnej, domowej aptece. A jeśli mamy do czynienia z głębszym problemem zdrowotnym? Szukajmy porady naszego farmaceuty, a potem, jeśli trzeba, lekarza.
mgr farm. Artur Rakowski mgr farm.
Artur Rakowski jest na co dzień praktykującym farmaceutą. Od lat współpracuje z czasopismami branżowymi dla lekarzy i farmaceutów. Interesuje się fitoterapią, ale także historią XX wieku. Odpoczywa przy polskiej muzyce alternatywnej.